czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 3-"....życie pędzi dalej. Do Rosji"

Znów zapadła długa i kłopotliwa cisza. Słychać było bulgotanie wody w czajniku.

-Herbaty?-zapytała wymijająco Artisov.

Sylwia pokręciła głową. Nie mogłaby teraz czegokolwiek przełknąć. Dowiedziała się prawdy o swoim ojcu, od można powiedzieć obcej kobiety.

-Możemy to jakoś wykorzystać?-drążyła temat dziewczyna

Kobieta wrzuciła torebkę herbaty do kubka i zalała ją wodą. Dostawiła sobie krzesło na przeciwko Sylwii.

-Tak. Właściwie to musimy. To długa historia...-mówiła Artisov-Na świecie,a tak właściwie w Rosji, Polsce i Ukrainie, są osoby takie jak my. Niektóre trzymają w tajemnicy swoje zdolności, ale popełniają później samobójstwo przez myśl, że są dziwakami. Jednak większość takich osób zostaje znaleziona i...zabrana do Rosji.

Dziewczyna słysząc to, zerwała się z krzesła. Nie chciała, aby ktoś zabierał ją do Rosji.

-Spokojnie-powiedziała łagodnym głosem nauczycielka-Nikt nie będzie cię gdzieś zabierał bez twojej zgody-Sylwia poczuła ulgę-Chciałabym ci coś tylko powiedzieć. Jeszcze inne osoby, z tymi mocami, poszły złą drogą-zrobiła łyk herbaty-Oni chcą wypuścić chmurę radioaktywną na cały świat. To są Rosjanie, a dokładniej barbarzyńcy ze strony Azji, którzy za bardzo zainteresowali się tą sprawą.

Nastolatka usiadła, ale była przerażona tym, że radioaktywność może zapanować na całym świecie. Byłoby to straszne, okropne. Ludzie bez tułowia, zwierzęta z dziesięcioma nogami...na samą myśl o tym zrobiło jej się słabo.

-Czyli co MUSIMY zrobić?-pytała Sylwia

-Musimy wyjechać-widząc pytający wyraz twarzy dziewczyny,profesor dodała-Oczywiście, jak będziesz chciała. To jest twój wybór. Nie...

-Gdzie wyjechać?-przerwała nagle Sylwia-Po co?

-Do Rosji...a dokładniej przy granicy do Ukrainy. Barbarzyńcy czają się gdzieś na Prypeć'u-tu załamała głos.Widocznie również nie lubiła tego miasta. Bo kto lubi miasto pochłonięte przez radioaktywność-Ale bezpośrednio tam nie jesteśmy. Jak mówiłam, nasza baza znajduje się na obrzeżach Rosji.

-Co to jest "baza"? Pani...do niej należy?-spytała niepewnie dziewczyna

-W rejonie Kurska, to jest w Rosji, znajduje się las. Mamy tam swoją bazę, czyli coś w rodzaju ogromnego namiotu. Tam planujemy jak zaatakować Prypeć i szkolimy młodych.

-Młodych? Czyli są tam też inni...

-Tak,młodych-łyk herbaty-Jest tam młodzież...niektórzy chyba w twoim wieku. Oni też są tacy jak ty. Jak my...wszyscy walczą.

-O co?

-O świat-odpowiedziała ponuro Artisov.

***********************************************************************
Sylwia szła przez krakowskie sukiennice. Słońce ledwo świciło. Czuła przyjemny powiew chłodnego wiatru na twarzy. Właściwie dopiero po tym,jak zainicjowały z nauczycielką,że Milder "zemdlała" w toalecie, zaczęła patrzeć na świat z realnego punktu widzenia, a nie z punktu widzenia Artisov i Bazy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że przez te lata, żyła w jednej szkole z kimś takim...jak ona. Dowiedziała się też prawdy o swoim ojcu. Mimo wszystko, czuła się szczęśliwa, że Milder wtedy jej ubliżała.

Przeszła przed podwórko i weszła do kamienicy. Przeskakiwała co dwa schody,byle jak najszybciej znaleźć się w domu. Kiedy położyła rękę na klamce, zawahała się. Nagle uzmysłowiła sobie, że nie ma z czego się cieszyć. Gdzieś na Ukrainie czają się okrutni ludzie, którzy chcą zmutować cały świat, a garstka ludzi, podobnych do niej, chce uratować świat. Dosłownie. Uśmiech nagle zszedł z twarzy. Weszła do domu.

-To ja...-powiedziała chłodno dziewczyna

Podeszła w głąb przedpokoju i zajrzała przez drzwi do sypialni jej mamy. Spała.  To dobrze, przynajmniej nie będzie pytać, dlaczego Sylwia nie wróciła o ustalonej porze. Dziewczyna weszła do swojego małego pokoju i rozejrzała się po nim. Jej uwagę przykuły rysunki, które szkicowała wcześniej. Tak, jest ta radioaktywna chmura, ten szary punkt. Są też ci ludzie, ale co oni tam robią? A może to jest ta cała Baza?

Zwaliła się na łóżko. Nie miała ochoty robić czegokolwiek,nawet myśleć Tylko tak leżeć i bezmyślnie patrzeć w sufit.

Biegła wraz z tłumem. Obejrzała się. Za nią podążał szaro-pomarańczowy dym. Albo jej się zdawało, albo na prawdę dym ułożył się w trzy trójkąty-znak radioaktywności. Jakieś dziecko się potknęło i nie zdołało uciec przed dymem. Jakaś kobieta, chyba matka tego dziecka, krzyczała za nim. Po chwili dziecko wyszło z kłębowiska. Było całe czerwone, na twarzy miało ogromne pęcherze. Nie miało włosów. Dymiło się z niego. Teraz jego matka uciekała, pragnąc jak najszybciej oddalić się od dziecka...

[PRZEPRASZAM ZA TEN BIAŁY TEKST,COŚ SIĘ ZEPSUŁO.]
"Or go on, go on, go on, if you were thinking that the worst is yet to come...."-usłyszała Sylwia

-Kurr....-zaklęła i spojrzała na telefon. Ktoś dzwonił-Haloo?


-Dzień dobry, czy dodzwoniłam się do Jasia?-spytał ktoś

-Nie, do Marysi. Pomyłka-odpowiedziała niezbyt grzecznie dziewczyna i rozłączyła się. Jakiś Jaś popsuł jej sen, z którego mogła się tak dużo dowiedzieć. 

Schowała twarz w dłoniach. Czy to już obsesja? Za bardzo przejmuje się Czarnobylem, tą elektrownią, radioaktywnością. Coś pchało ją do tego tematu. To był okropny strach, przed tą radioaktywną inwazją oraz współczucie tym nastolatkom, którzy chcą walczyć o świat. Są w jej wieku. Są tacy jak ona. 

Niespodziewanie wstała. Już wiedziała, jak zapobiec tej obsesji.
_____________________________________________________________________________

Sylwia siedziała teraz na historii. Była to jej ostatnia lekcja. Co chwila spoglądała na zegarek. Chwiała się na krześle, z nadzieją, że to przyśpieszy wyczekiwanie na przerwę. Niestety, zostało aż 20 minut do dzwonka. Zaczęła stukać w ławkę długopisem w rytm sekund.

-A może Sylwia, jeśli jest taka energiczna, pokaże nam na mapie, które obszary zajęli Niemcy podczas wojny?-zapytał znienacka nauczyciel, pan Kozłowski-No, dalej, Lisowska.

Nastolatka niepewnie wstała, wiedząc, że nie ma już odwrotu. Nieśmiało uśmiechnęła się do nauczyciela i całej dynastii piastów, może aby złagodzić trochę jego zirytowanie. Podeszła do mapy. Była tu Polska z II wojny światowej. Patrzyła na mapę i myślała, gdzie by tu "strzelić", bo nie słuchała nauczyciela przez całą lekcję.

-Nie umiesz. A coś w ogóle wiesz?-zapytał nauczyciel.

-Em...ehh...-jąkała się Sylwia-Tak, wiem.-wskazała na Ukrainę-Tu jest Prypeć. Obok jest Czarnobyl. Tu w 198-którymś wybuchła elektrownia. Była radioaktywna i...i wybuchła-paplała-No. Wtedy na Ukrainie zapadł okres ucieczki przed chmurą, która niosła radioaktywność-leżący na ławkach chłopcy w ostatnich rzędach ponieśli głowy-Przez nią można było umrzeć. Tak....i ta chmura ciągle się ulatniała z elektrowni. Aż wreszcie żołnierze, wzięli sprawy w swoje ręce i zatkali ten wybuch...

-Ale ty wymyślasz...Wracaj do ławki-powiedział nauczyciel, a kiedy przechodziła obok niego, dodał-Ale dostajesz piątkę...za wiedzę o Ukrainie...

Dziewczyna zaśmiała się ponuro i wróciła na miejsce. Spojrzała na średniowieczny zegar, bo tak nazwały go z przyjaciółką. Została jeszcze minuta do dzwonka...30 sekund....

-Dzwonek. Cholera, zawsze za wcześnie dzwoni...-powiedział  nauczyciel-No dobrze, nie będę taki okrutny. Jesteście wolni.

W klasie można było usłyszeć równe "taaak!". To była ostatnia lekcja, więc uczniowie skierowali się do szatni, ale Sylwia poszła w inną stronę.

-Ej,Sylwia,gdzie ty idziesz?-krzyknęła za nią Wiktoria, która za nią biegła-Przecież już koniec.

-Muszę iść...muszę iść do toalety-skłamała nastolatka-Idź już, ja się pewnie będę grzebać.

-Ty coś ukrywasz...-powiedziała przyjaciółka zabawnym, tajemniczym tonem. Jednak dla Sylwii to nie był żart. To była smutna rzeczywistość.

 Dziewczyny pożegnały się i poszły każda w swoją stronę. Wiktoria do szatni, Sylwia nie do toalety, ale do pracowni rosyjskiego. Zapukała w grube, drewniane drzwi.

-Wejść!-usłyszała głos Artisov

Sylwia ostrożnie otworzyła drzwi. Przy biurku siedziała tylko nauczycielka pochylona nad jakimiś papierami.

-Dzień dobry-odpowiedziała jej denerwująca cisza-Dzień dobry!

-Witam...-powiedziała nauczycielka podnosząc głowę-O...Sylwia. Wydawało mi się, że wszystko już ci powiedziałam.

-Tak. Proszę pani, ja chcę być członkiem Bazy.

Nauczycielka zdjęła okulary i wyprostowała się na krześle. Jej mina nie była groźna, ale bardzo zagadkowa. Otwierała i zamykała usta, jakby chciała coś powiedzieć a nie mogła. Wreszcie zaczęła:

-Nie, to nie jest dobry pomysł...

-Ale dlaczego?!-spytała zawiedziona dziewczyna-Dlaczego?

-To jest bardzo niebezpieczne...Naprawdę, to nie zabawa-mówiła nauczycielka

-Wiem! Ale przecież tam są "młodzi" są w moim wieku...są tacy...jak ja!-protestowała Sylwia

-Oni dużo umieją...

-Nauczę się! Proszę, niech pani pozwoli...-mówiła błagalnym tonem nastolatka

Artisov wzdychnęła ciężko.

-Twoja mama się zgodzi?

-Mogę...mogę powiedzieć że to wycieczka. I tak rzadko bywa w domu. Prawie wcale. To tak jakbym mieszkała sama...a w końcu jestem już samodzielna-przekonywała dziewczyna

-Będziesz kłamać...

-Ja też nie lubię kłamać. Ale to jest ważna sprawa! Bardzo ważna.

Chwila ciszy. Sylwia była pełna nadziei, a Artisov, sądząc po jej minie-bardzo przybita.

-Podaj mi choć jeden powód, dla którego miałabyś wyjechać do Kurska-odezwała się smutno nauczycielka.

-Chcę uratować nas...cały świat przed tą chmurą-Sylwia podniosła wzrok i pokonując swoje własne słabości spojrzała Artisov w oczy-Proszę...

-Do Kurska wybieram się za trzy dni. Będziesz miała czas, żeby się spakować i pożegnać...


Dziewczyna rozpromieniła się. Szeroki uśmiech, który dawno nie gościł na jej twarzy, potwierdzał, że spełniła swoje pragnienie. Jedzie na Ukrainę, to znaczy do Rosji, ale będą działać przeciwko złym ludziom na Ukrainie, żeby uratować świat przed mutacjami-tłumaczyła sobie Sylwia.
***********************************************************************

Dni mijały niemiłosiernie długo. Nastolatka z ogromną radością przewracała kolejne kartki w kalendarzu. Został tylko jeden dzień...

Tego dnia wstała wyraźnie za wcześnie, niż wstawała zwykle. Telefon niechętnie pokazał godzinę 5.30.
Wściekła Sylwia wstała z łóżka, wiedząc, że i tak już nie zaśnie. Podeszła do okna i uchyliła je lekko. Słychać było śpiew ptaków, a zza chmur zaczęły pojawiać się pierwsze, onieśmielone promienie słońca. Przysiadła na parapecie. Widząc tak piękny widok z okna, niespodziewanie zaczęła trochę żałować, że zdecydowała się na wyjazd. Z własnej woli. Przecież Artisov może nie mówić jej prawdy...a może chce dziewczynę skrzywdzić? Nie, wyrzuciła to szybko z głowy. Coś podpowiadało Sylwii, że jednak trzeba zaryzykować, przynajmniej sprawdzić. Ciągnął ją do tej całej historii zmarły ojciec, który, jak powiedziała jej mama, był prawdziwym bohaterem. Ale zostawić wszystko i wyjechać...do tego kłamać. Po chwili namysłu, dziewczyna stwierdziła, że nie ma tutaj nic ważnego, oprócz mamy i przyjaciółki. To dla nich zawsze przyczepia uśmiech do twarzy, to dla nich wyszła z nałogu cięcia się i depresji. Spojrzała na swoją rękę. Było pełno na niej podłużnych blizn. Okropna pamiątka na całe życie, która będzie przypominała jej o chwilach, w których nie miała już siły żyć. Szybko odwróciła głowę, aby nie zepsuć sobie humoru. To takie głupie użalać się nad sobą, kiedy życie pędzi dalej. Do Rosji.

Dziś czekał ją dzień pełen wyzwań. Musi okłamać mamę, że jedzie na wycieczkę, a przyjaciółkę, że wyjechała z mamą na urlop. Trzeba się też spakować porządnie. Na szczęście, dziś jest niedziela. Jej mama ma wolne, więc będą mogły sobie wszystko wyjaśnić. Z Wiktorią umówi się pod wieczór. Oparła głowę o okno i przymknęła oczy.

Stała obok kilkunastoosobowej grupy. Były tam kobiety, mężczyźni, można było dostrzec kilku nastolatków. Chyba jej nie widzieli, bo  Sylwia stała wprost przed nimi, ale patrzyli się przed siebie nie zwracając na nią uwagi. Dwóch rosłych mężczyzn stali przy stole i pokazywali sobie coś palcami. Podeszła do nich. Na stole leżała mapa Ukrainy. Mówili po rosyjsku, więc dziewczyna ich rozumiała.

-To gdzie wreszcie? Jesteście tacy niezdecydowani!-krzyczał brodaty facet-Niby czemu to jest niebezpieczne?

-Szefie, gdzieś na skraju Rosji są ludzie, którzy o nas wiedzą-odpowiedział mu młodszy kolega bez zarostu

-No i co z tego? Nic nie zrobią. Pff...nawet nas nie znajdą. My umiemy o wiele więcej niż wyszkoleni komandosi-oburzyła się jakaś otyła kobieta,Sylwia dopiero teraz ją zauważyła, może doszła

-To są nastolatkowie i parę starszych...-przy stole parę osób ryknęło śmiechem.Młody mężczyzna poczekał, aż się uspokoją i dodał-Oni umieją to co my. Szkolą się...są na prawdę dobrzy. Widziałem na przeszpiegach.

-Myślałem, że tylko my to umiemy-powiedział brodaty, jakby to była wina tego młodszego-Ale pomyśl, Wasyl...czy grupa nastolatków zdoła przełamać nasze mury?-roześmiał się-Czy potrafiliby stawić czoła naszej "armii"? To zupełnie niedorzeczne. A więc tak. Zostaniemy tutaj około miesiąc. Specjaliści będą badać opary z elektrowni. Kiedy dowiemy się, jak silne są, przebierzemy się w kombinezony i podłożymy ładunki. Prawda, Wasyl?-zaśmiał się i klepnął dość mocno owego Wasyla w plecy, bo ten stracił równowagę i padł na stół.

Otyła kobieta ryknęła śmiechem. Potem zaczęła wydawać z siebie dźwięki...jak jakiś sygnał? Jak jakiś pojazd na sygnale, tak...

Sylwia otworzyła powoli oczy. Przez ulicę przejeżdżała karetka na sygnale. Podniosła głowę i rozejrzała się. Widocznie zasnęła. Kręgosłup bolał ją od siedzenia w krzywej pozycji, na parapecie. Spojrzała na telefon, który cały czas trzymała w ręce. Była już dziewiąta. "Że nie mogłam spędzić tego czasu w łóżku..."-żałowała dziewczyna.
***********************************************
Jeśli to czytasz, to wiedz, że jesteś wspaniały/a :)
Dziękuję osobom, które czytają bloga.
Myślę, że akcja się rozwija i jest trochę ciekawszy iż na początku.
Wiem, że są problemy z obserwowaniem bloga, więc po prostu obserwujcie mój profil.
Jeśli ktoś jest chętny, abym zareklamowała jego bloga (z odwdzięczeniem) proszę pisać w komentarzu.
KOMENTUJCIE i nie zapominajcie o blogu!

12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jeśli mówisz prawdę, to bardzo dziękuję i proszę, abyś nie zapomniał/a o blogu! :)

      Usuń
  2. Cuuuudo <3 Zapraszam do siebie ! Zostałaś również nominowana przezemnie do Liebster Award ! Więcej na blask-susan.blogspot.com ! Zapraszam również do miasto-upadłych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję! :)
      Dajesz mi motywacje do następnego rozdziału.
      Dzięki za motywację!
      Masz ślicznego i ciekawego bloga, jestem od dziś stałą czytelniczką.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Libster Awards ===> http://nieodkryta-kraina.blogspot.com/p/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział :)
    czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*

      A o co chodzi dokładnie z tym nominowaniem? Wiem, że to jest jakaś nagroda, ale mam coś zrobić? :)

      Podzdzrawiam i bardzo dziękuje!!! <3 <3

      Usuń
  6. Ciekawy rozdział, akcje jest bardzo wciągająca. Jak chcesz to inroruj mnie o nowych rozdziałach u cb.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny
    ( zapraszam http://aquasenshi.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na 8 rozdział http://aquasenshi.blogspot.com/2014/02/rozdzia-8_28.html liczę, że wpadniesz :)

      Usuń
  7. Podoba mi się ten rozdziaaął :3
    Czekam na jakiś fajnych nastolatków w bazie *o*
    Pozdrawiam i życzę duuuzio weny ;3

    Clar z Kronik Wszechświatów/ Wyobraźnia to klucz do nowego świata

    OdpowiedzUsuń
  8. Super. Lubię książki fantastyczne, ale to jest coś czego jeszcze nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń